Mike o powrocie Billie’ego do zdrowia – „Roling Stone” – marzec 2013

mike_dirnt_new_kerrang__photo_by_15crashbandicoot15-d57up99„Ostrożnie optymistyczny – ale też pełen obaw” odpowiada Mike Dirnt, basista Green Day’a, zapytany, jak czuje się pod koniec największego kryzysu, jaki jego zespół kiedykolwiek zaznał: publicznego załamania się wokalisty-gitarzysty Billie’ego Joe Armstronga podczas występu Green Day’a  na iHeart Radio Festival w Las Vegas i późniejszej wyprawie Armstronga na odwyk od alkoholu i leków na receptę.

„Jestem podekscytowany, że wszystko znowu wystartuje” kontynuuje Dirnt, nawiązując do powrotu Green Day’a do koncertowania, mającego nastąpić za kilka tygodni i oficjalnie zacząć się 28 marca w Chicago. „Po prostu chcę się upewnić, że idziemy wciąż do przodu i robimy to dobrze”.

W nowym wydaniu „Rolling Stone” Armstrong przełamuje ciszę w jedynym wywiadzie. Opisuje ze szczerymi szczegółami jego załamanie w Vegas, niebezpieczne nawyki, emocjonalną wrzawy, prowadzącej do tego dnia i trwający powrót do zdrowia. Poza tym Armstrong otwarcie mówi o obecnym stanie i przyszłości zespołu, łącznie z wpływem jego kłopotów na najnowszy potrójny album Green Day’a „iUno!”, „iDos!” i „iTre!”.

Dirnt również mówił na łamach Rolling Stone, ujawniając swój niepokój o przyjaciela  z dzieciństwa i ich pierwszą poważną rozmowę po tym jak Armstrong wyszedł z odwyku. W tym dodatkowym fragmencie, basista opisuje swoje wspomnienia z tego dnia w Las Vegas, pierwszej próbie Green Day’a z nowym, zdrowym Armstrongiem i maniakalnych ambicjach i przepracowaniu, które niemal doprowadziło cały zespół na skraj wytrzymałości psychicznej.

 

Widziałeś znaki ostrzegawcze przed incydentem w Las Vegas, które wskazywałyby, że Billie dąży do załamania?

Wszyscy przymykaliśmy na to oko. „Niech każdy zajmuje się swoim gównem”. Ponieważ pracowaliśmy ciężko od American Idiot [2004]. Nie przestawaliśmy iść do przodu: nagrania The Network [2003], Foxboro Hot Tubs, musical [American Idiot], nagrania koncertowe, ,,21st Century Breakdown”. Jest tak dużo rzeczy, które napisaliśmy i zrobiliśmy między płytami, które nawet jeszcze nie wyszły. Patrzę na to i mówię: „Co to za tempo?”. Każdy mógłby się załamać pod połową tego.

Billie jest bardzo ambitny. Billie jest muzyką – kropka. Kocham go za to. Mam to szczęście grać z moim najlepszym przyjacielem i robić wszystko co potrafię, żeby wspierać ten zespół. Ale bywają chwile, gdy myślimy coś w stylu: „Czy naprawdę musimy wspinać się na kolejną górę, będąc w połowie drogi do szczytu na tą?”

 

Jaki był dla ciebie ten dzień w Vegas, jeszcze przed koncertem?

Była tam bardzo napięta sytuacja. Zamknęli nas w pokoju na jakieś sześć godzin. [Pauza] Nie powiem „zamknęli”. Ale nie chciałem spędzać czasu w korytarzu z obstawą wszystkich innych. Czułem się jak szczur w klatce. To była ograniczona przestrzeń z mnóstwem dziwnych ludzi wokół, ludzi których nie znaliśmy, włócząc się w te i z powrotem [po garderobie]

Kiedy Billie się pokazał, było coś w stylu „Coś z tobą nie w porządku. Co się dzieje?”. Miałem na wszystko oko i to była po prostu stopniowa droga w dół. Ja i Billie – nie gramy już jak dwunastoletni chłopcy. Ale w pewnym momencie rzuciłem „Powygłupiajmy się”. W jakiś sposób skończyliśmy siłując się za sceną. Pomyślałem „Gdybym tylko mógł wyciągnąć to z niego…”. Ale ze środkami na depresję i alkoholem nie kończy się na wesołym przyjęciu.

 

Co działo się w twojej głowie, gdy widziałeś jak Billie traci kontrolę?

Wiesz, szczerze mówiąc, zgadzałem się z tym, co mówił, z wyjątkiem wspominania kogokolwiek. Wiem, że to nie Billie. Ale większość z tego – właściwie zgadzałem się z tą tyradą. Ale oglądałem mojego przyjaciela i myślałem „Oszalałeś”. Mieliśmy do czynienia z alkoholowym szaleństwem.

Świat widział już dużo większe rzeczy. Świat śmiał się z nami wystarczająco, by wiedzieć, że mogą śmiać się z nami teraz, by jakoś zrozumieć. Mamy poczucie pokory.

 

Billie powiedział mi, że zaraz po koncercie w Vegas, zanim jeszcze poszedł na odwyk, przywołałeś go do porządku mówiąc o jego zachowaniu i jego wpływie na innych.

Dla mnie rozpoczęło się to troską o mojego przyjaciela, a potem przerodziło się to w złość. Następnie wróciło to jednak do punktu wyjścia. „Jestem zły o to, co robisz ze sobą. Cokolwiek się kurwa dzieje, to nie ty a to wszystko zaszło już za daleko. Robisz to wszystko sam, nie dopuszczając nas do siebie.” Czasem masz przyjaciela lub osobę, którą kochasz, która potrzebuje, aby nią potrząsnąć, bo nie ma innego wyjścia.

 

Ironicznie, to wszystko stało się tydzień przed wydaniem pierwszej z trzech nowych płyt – jednego z  najambitniejszych projektów waszego zespołu.

Ani jedna osoba nie zadzwoniła do mnie z gratulacjami w dniu premiery [„¡Uno!”]. Wszyscy bali się zadzwonić i cokolwiek nam powiedzieć. Przechodziłem przez małą depresję. Dzięki Bogu, moja żona była ze mną i była w stanie pomóc mi poradzić sobie z emocjami.

 

Billie wspomniał, że Ty, on i Tré spotkaliście się na próbie w listopadzie, tuż po zakończeniu jego odwyku. Co zagraliście? Wyglądał lepiej, silniej?

Szczerze mówiąc, gdy zagraliśmy pierwszy raz, wykonaliśmy tylko sześć czy siedem piosenek, tylko po to, aby w jednym pokoju poobcować z instrumentami. Brzmiało to dobrze i w porządku, ale nie graliśmy naprawdę…

 

Nie graliście dla jakiegoś konkretnego celu?

Dokładnie. To było jak wyjście na swoje podwórko, uruchomienie weekendowego zajęcia w postaci  samochodu z podkręconym silnikiem: „Cóż, to działa.” Potem odstawiasz go do garażu. Była też większa obawa, większe emocje. Byliśmy niezdecydowani.

Ale graliśmy dużo. Sam grałem na basie przez cztery godziny [uczciwie] w zeszłym tygodniu i gram codziennie, przynajmniej przez czterdzieści minut, siedząc na kanapie.

 

Możesz mi powiedzieć jak zmienił się Billie?

Największa zmiana nastąpiła w naszym życiu, głównie dla niego. Byliśmy zmuszeni do zatrzymania się, czekania, aż sytuacja się wyklaruje i zastanowienia się nad wszystkim w naszym życiu, nie tylko naszymi dokonaniami. Posłuchaj ciszy. Posłuchaj swojego życia. Żyj teraz, nie zastanawiaj się, co wydarzy się w następnym tygodniu czy miesiącu.

 

Co Twoim zdaniem będzie wpływać na muzykę, którą wkrótce stworzycie, na piosenki, które Billie na pewno napisze?

Jedną z rzeczy, którą dostajesz od tego zespołu jest rzeczywistość. Impreza trwała, gdy byliśmy młodsi. Kto wie, dokąd to stąd zmierza, ale zawsze jest to szczere. Kiedy słucham piosenek, wyczuwam nosem pismo. Lubię piosenki przemawiające do mnie głębszą prawdą.

 

Kiedy wrócicie na trasę, jak twoim zdaniem zmienią się zachowania za kulisami, aby umożliwić Billie’emu utrzymanie trzeźwości oraz świetną zabawę?

To oczywiste. Backstage nie musi być barem. Mi to nie przeszkadza. To tylko zwieńczenie mechanizmu zabijające czas. Nie musimy także zgadzać się na każdą nadarzającą się okazję. Zagraliśmy jakieś 228 koncertów podczas trasy „American Idiot” i 190 podczas „21st Century Breakdown”, a te obliczenia nie zawierają ćwiczeń zespołu w międzyczasie pięć dni w tygodniu.

Bez względu na to, czy jest to dobre, złe, czy przerażające, będę wspierał mojego przyjaciela. Zamierzam go popierać, a potem zrobić z nim kolejny krok. I będziemy to robić także poza sceną

 

Tłumaczenie: Jaszczurka, Magda

Jaszczurka

Twierdzi, że została przeznaczona Green Day’owi w dniu narodzin, ponieważ przyszła na świat w roku wydania Dookie. Kiedy nie wyżywa się literacko, pisząc artykuły na stronę, studiuje medycynę weterynaryjną. Jej życiowy cel to przybicie piątki z Jeffem. Kontakt: