85181952_10157529909103961_8173125569454538752_o

Feeling Hella Good – tłumaczenie wywiadu [Kerrang 21.09.2019]

Witamy w drugiej części naszego wywiadu z Green Dayem, gdzie punkowcy z Berkeley powracają, mówiąc o nowej muzyce, mediach społecznościowych i… samurajskich mieczach.

„Problem z rockiem jest taki”, zaczyna Billie Joe Armstrong, „że wszyscy szukają dobrze brzmiącej piosenki. Rock nie ma sprawić, że poczujesz się dobrze – ma sprawiać, byś czuł się jak zły skurwiel!”

Frontman Green Daya siedzi w eleganckim biurze Warner Records w Los Angeles, odpowiadając na gradobicie pytań Kerranga, odnosząc się do muzycznego krajobrazu, do którego on, Mike Dirnt i Tre Cool właśnie powracają. A wiele się zmieniło dla bohaterów Bay Area od czasów Revolution Radio: Billie stworzył swój punkowy side-project, The Longshot; on i Mike stworzyli cover band, The Coverups; a ostatnio trio zebrało się, by nagrać nowy album, 26-minutowe Father Of All… (chociaż gdy o nim mówią, członkowie zespołu używają jego pełnej nazwy: Father Of All Motherfuckers).

Green Day przez ostatnie trzy lata zmienił również nastawienie do interesów i wraz ze świeżym wpływem nowego producenta Butcha Walkera na trzynastym albumie, zespół w 2019 roku uosabia wolność. Wolność eksperymentowania, przesuwania granic i, zwłaszcza, wolność niepisania kolejnej wywołującej dobre samopoczucie piosenki roku.

„Myślę, że to coś, czym zawiniłem [w przeszłości]”, wyjaśnia zadumany Billie, wybierając hit z 2016, Still Breathing, jako najlepszy przykład jego nowo odkrytego podejścia do pisania piosenek. Szczera oda do tych, którzy przezwyciężyli trudności, pociągnęła za sobą światową akcję fanowską #StillBreathing. Jednak Father Of All… będzie czymś zupełnie innym do przyswojenia dla nawet największych fanów.

„Piosenka taka jak Still Breathing może być rozumiana jako ‘przeszedłem przez mrok’”, omawia Billie Joe. „A potem ‘Cóż, to nie jest takie fajne. Mrok jest w sumie świetny.’”

„To właśnie tam są dobre rzeczy…”, śmieje się Mike, dając wskazówkę na temat tego, co nadejdzie.

To nowo odkryte podejście jeszcze nie przesączyło do końca nowego rozdziału Green Daya, a już kompletnie go pokryło. Biorąc ich uznanie dla brutalnej części życia i w pełni idąc z nią ramię w ramię, Father Of All… jest jak tygiel wypełniony, zgodnie ze słowami Billiego, „tańcem, plemiennością, lękiem, radością, przemocą, narkotykami i alkoholem”.

Oprócz inspiracji ulubionymi zespołami punkowymi i rockowymi, trio ostatnio zaczerpnęło z niespodziewanego źródła jakim jest hip-hop.

„Uwielbiam to nastawienie”, przytakuje Billie Joe. „Jest tak bardzo w punkt i tak bardzo ‘jeb się – patrz na mnie’. To opowiadanie historii. Ktoś jak Kendrick Lamar może namalować obraz życia, który jest tak bardzo prawdziwy.”

Pojęcie gatunku – lub jego braku – również miało swój udział w nastawieniu Green Daya podczas tworzenia Father Of All… Faktycznie, gdy Billie w zeszłym tygodniu ogłosił wydanie albumu, zaznaczył w social mediach że „To nagranie jest Nowym! Duszą, Motown [inna nazwa Detroit, przyp. tłum.], glamem i maniakalnym hymnem. Punkowcy, dziwacy i kaci… Rock straci jaja. Siądziemy na mordzie temu wszystkiemu.”

Dziś rozmawia z Kerrangiem w, um, znacząco mniej graficznej formie.

„Uważam, że gatunek znaczy teraz coraz mniej i mniej”, mówi frontman. „Podoba mi się, jak ludzie mieszają studyjne kawałki. Lubię nazywać to ‘genre-fluid’, bo biorą różne elementy. Widzę dzieciaki ubrane w, powiedzmy, skórzaną kurtkę z Birkenstockami, barwioną w domu koszulkę i szorty, a do tego mają wąsy i dłuższe włosy z tyłu głowy. Myślisz sobie ‘to najbrzydsza rzecz, jaką widziałem w życiu!’ [śmiech]”

„Jakim cudem jesteście tacy fajni?!”, dodaje Mike.

„Tak, sprawiacie, że to wszystko razem działa!”, śmieje się w potwierdzeniu Billie Joe.

Oprócz nowego podejścia do tworzenia, Green Day przyglądał się również uważnie temu, jak w dzisiejszych czasach wydawana jest muzyka.

„Zawsze robimy albumy, a albumy są dłuższe do zrobienia”, wyjaśnia Billie. „Ale teraz podoba mi się myśl wstawiania nowej muzyki Green Daya gdzie tylko zechcemy – niekoniecznie zebranej w album. Wystarczą dobre single i zabawa z serwisami streamingowymi. To ekscytujące móc robić dokładnie to, czego chcesz.”

„Młodsi artyści mogą tak robić”, wskazuje Mike, nieco zazdrośnie. „Kontrakty płytowe są dość przestarzałe. W dzisiejszych czasach tak to działa: ludzie robią muzykę w piwnicy i ją wydają”.

Właściwie od czasu wielkiego odkrycia Father Of All… Green Day otwarcie robił aluzje do wydawania więcej nowej muzyki; możliwe że jeden z największych rockowych zespołów na świecie, będzie niedługo „robił muzykę w piwnicy”. Na razie jednak przyjrzyjmy się najnowszej podkręconej piłce w ich niezrównanej i nieprzewidywalnej 30-letniej karierze.

W lutym tego roku członkowie Green Daya zaobserwowali tajemnicze instagramowe konto nazwane Songs For Assholes. Profil z tajemniczym opisem („jeśli tu pukasz, nie należysz tutaj”), avatarem z czaszką i 17 obserwatorami z najbliższego kręgu Green Daya, zaczął rodzić pytania bystrookich fanów. Obserwując z rosnącą ciekawością, kiedy udostępniane były nowe zdjęcia (każdego dnia do końca marca), fani Green Daya zastanawiali się, co to wszystko znaczy. Jakie zdjęcia czy filmy były tam publikowane? Czy Songs For Assholes to tytuł nowego albumu? Albo, jak moglibyśmy się spodziewać, zespół po prostu drażni się z ludźmi?

Jak już wiemy, oczywiście Songs For Assholes to nie jest tytuł nadchodzącego trzynastego albumu Green Daya. Poza tym nie wiemy jednak nic więcej. Przedstawiamy to dziś zespołowi, a oni zerkają na siebie kątem oka, unikając naszych ciekawskich spojrzeń. Proszę, chłopaki, co to wszystko znaczyło?

„Nie chcielibyście wiedzieć!” uśmiecha się Mike.

„Jesteście dupkami?” pyta Billie Joe.

Jeśli to znaczy, żę odkryjemy sekrety Songs For Assholes to oczywiście…

„To spojrzenie w czyjś świat”, to najbliższa odpowiedzi rzecz, jaką ujawnia Mike. „Nie wiem, czy ten świat jest realny czy nie – tak samo jak każde inne konto na Instagramie.”

„To może być portal dokądś”, nie pomaga Tre.

Postawmy sprawę jasno: Green Day ma teraz prawdziwą zabawę, będąc zespołem. A używanie przez nich social mediów do podkręcenia ekscytacji było wielką częścią tej zabawy.

„To tylko wygłupy, a nasi fani to kochają”, entuzjazmuje się Mike. „Mają świetne poczucie humoru, zwłaszcza jeśli nas znają.”

Jednak nie zawsze trio jest zadowolone z tego, co widzą w sieci.

„W pewnym sensie gardzę Twitterem”, prycha Billie. „Myślę, że to piekło na ziemi… albo w niebie, albo gdziekolwiek. Ale instagram jest całkiem fajny. Lubię w nim to, że jeśli wrzucisz ulotkę czy coś takiego, to jest ona ulotką na sterydach. Są fajne zdjęcia tu i tam, rozmowa o muzyce, jaką lubisz, rozmowa o ludziach, których podziwiasz i śmieszne rzeczy. Ostatnio byłem znacznie mniej polityczny, bo social media mogą być okropnym miejscem na głoszenie swoich politycznych poglądów. Moje przejawiają się w moich piosenkach i prywatnych rozmowach z ludźmi, ale nauczyłem się, że wstawianie politycznych rzeczy na social media jest po prostu toksyczne…

Jak wskazuje Billie Joe, po prostu nie ma czasu na ludzi „z avatarową wersją siebie”.

„Mam wrażenie, że to banda kłamców”, wzrusza ramionami. „Myślę o tym jak o wejściu do publicznej toalety i zobaczeniu grafiiti na ścianie – tak widzę sekcję komentarzy, które zazwyczaj są pisane, gdy ktoś sra [śmiech]. Nie ma nadzoru nad tym, co ktoś pisze albo robi.”

Z tego powodu Songs For Assholes najwyraźniej stało się tak miłą odskocznią dla zespołu. A jeśli moglibyśmy kiedyś zerknąć przez ten „portal”, powinno być tam do wyłapania mnóstwo smaczków od członków Green Daya i Butcha.

„Zebraliśmy się w garażu i ćwiczyliśmy karate”, droczy się Billie.

„Tak było”, potwierdza Tre. „Mieliśmy miecze samurajskie.”

Zaraz, co mieliście?

„Tak!” odpowiada Tre, po czym zadaje hipotetyczne pytanie, które mogłoby wypłynąć tylko od niego. „Jak inaczej pokroisz arbuzy?”

Oprócz umiejętności władania mieczem, Green Day podziwia w Butchu muzyczny talent, umiejętności produkcyjne i ogólną osobowość. W skrócie: spodobał się im i byli chętny, by się od niego uczyć.

„Zdecydowanie chcieliśmy w pewnym stopniu pójść do szkoły”, wyjaśnia Billie. „Bardzo podziwiam Butcha; jest świetnym twórcą, więc było świetnie rozmawiać o piosenkach, a on podsunął mu pomysłu na różne aranżacje i melodie. I jest fajnym gościem. Ma pasje, bardzo dużo energii i był jak powiew świeżego powietrza, którego nie mieliśmy od dłuższego czasu. Sam nie wiem… Jest po prostu super. Wiedzieliśmy, co chcemy stworzyć z tych nowych elementów, a on to zrozumiał i podchwycił.”

„Jego świat i jego środowisko są stworzone z takich samych rzeczy jak nasze”, dodaje Mike.

„Też miałem coś takiego powiedzieć”, zgadza się Tre. „Czemu nie znaliśmy tego gościa 20 lat temu?! Idealnie pasuje do naszej kultury, osobowości i gustów.”

Z Butchem za plecami, Green Day stworzył idealną równowagę ze swoim nowym dźwiękiem, pozostając jednocześnie całym sercem sobą.

„Były momenty, kiedy starałem się stworzyć piosenkę określonego typu”, mówi Bilie Joe. „Myślałem, że to będzie zajebiste, czułem się jak geniusz. A potem nagle się zatrzymywałem, słuchałem tego wszystkiego i stwierdzałem, że to największe gówno jakie słyszałem [śmiech]. Ale to wstęp to zrobienia piosenki, która kiedyś się w końcu pojawi.”

„Myślę, że to ważna część tego zespołu”, dodaje Mike. „Stawianie siebie w ekscytujących, ale też przerażających miejscach. Nie możesz ujednolicić procesu tworzenia. Rób bałagan, a zastanawiaj się później.”

I właśnie Father Of All… jest początkiem znakomicie bałaganiarskiego rozdziału w historii Green Daya.

„Ludzie dzielą Green Daya na ery już teraz, a nieoczekiwane może być za lub przed nami”, uśmiecha się Mike. „Dla nas jest zawsze przed nami. Po prostu bawcie się dobrze!”

 

Tłumaczenie: Jaszczurka

Jaszczurka

Twierdzi, że została przeznaczona Green Day’owi w dniu narodzin, ponieważ przyszła na świat w roku wydania Dookie. Kiedy nie wyżywa się literacko, pisząc artykuły na stronę, studiuje medycynę weterynaryjną. Jej życiowy cel to przybicie piątki z Jeffem. Kontakt: